Pierwszej porażki w wiosennej części rozgrywek III ligi doznał Znicz Biała Piska. Nasz zespół uległ w sobotnie popołudnie 0:2 Mazurowi Ełk. Znakomicie w bramce gości zagrał Adam Radzikowski, wychowanek Znicza.
Znicz był faworytem w starciu z Mazurem, ale boisko zweryfikowało przedmeczowe dywagacje. Goście zagrali bardzo ambitnie, a w dodatku w bramce mieli Adama Radzikowskiego. Wychowanek Znicza wrócił do Białej Piskiej w roli bramkarza drużyny z Ełku i znacząco przysłużył się do niespodziewanego triumfu swojego zespołu. Zanotował kilka bardzo udanych interwencji, broniąc w drugiej połowie nawet rzut karny.
Jedenastki nie wykorzystał Paweł Adamiec, który jest najskuteczniejszym strzelcem Znicza. Tym razem nie utonął jednak w objęciach kolegów. Gol z jedenastki mógł odwrócić losy meczu, bo Znicz na początku drugiej części gry stracił gola po kontrze i musiał „gonić” wynik. Z przewagi naszej drużyny niewiele jednak wynikało, a goście wyprowadzili jeszcze jeden zabójczy atak, definitywnie rozstrzygając mecz na swoją korzyść.
– Gdyby ktoś przed ligą powiedział jednak, że będziemy mieli dziewięć punktów po czterech meczach, to wziąłbym taki wynik w ciemno. Wygraliśmy ciężkie ważne mecze z Łomżą, Świtem i Huraganem, a z Mazurem się nie udało – mówi Ryszard Borkowski, trener Znicza.
– Było wiadomo, że goście, choć grają młodym składem, to nie położą się na boisku. Gratuluję trenerowi Mazura i całej drużynie. Nam czegoś zabrakło. Chłopcy są tego świadomi, w szatni nie było wesoło, ale to jest sport. Bardzo boli, że przegrywamy z nimi drugi mecz, choć to drużyna z dołu tabeli, a prawie połowa ich dorobku to punkty za nas. Musimy szanować każdego rywala, bo możemy przegrać z Ełkiem, na którego prawie wszyscy patrzą w tabeli z góry. Musimy się pozbierać, bo najbliższy mecz z Sulejówkiem również będzie bardzo ważny w naszej walce o utrzymanie.